Pora roku: Lato
Temperatura: 27 C℃
Nowi mieszkańcy: Salvatore
Stan Betelgezy: Nie wybuchła.

Widzisz przed sobą leśną ścieżkę, wyścieloną ściółką. Przez nią przebijają się fantazyjne kwiaty, o rożnych barwach i towarzyszą Ci w podróży.
Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej...

NOWINKI

Gratulacje Scyciu! Twoje miejsce zostało dodane do oficjalne mapy HOFS.

Stado Herd of Forest Spirits. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... Wstąp do świata fantasy. Blog RPG Play By Comment PBC

1. Blue Bells, Warning Bells



Oryginalnie opublikowane 1 maja 2012.


Nie minęło zbyt długo zanim ścieżki Candy i Pete’a znów się skrzyżowały. Z jakiegoś powodu, którego klacz sama nie mogła zrozumieć ten młody wilk o ciemnych oczach utkwił jej w pamięci. Może to dlatego, że w pewnym stopniu rozumiała przez co on przechodzi. Te zagubione ślepia prześladowały ją, przypominając własne oczy przed kilkoma laty.


Od czasu gdy została oficjalnie mianowana Głównym Szpiegiem, członkowie stada często widywali Candy stojąca na uboczu, zamyśloną i wyraźnie podirytowaną. Widok poruszających się gwałtownie uszu klaczy stał się codziennością, a jej skrócona przez wiosenna zmianę włosia grzywa raz po raz potrząsana była gwałtownym gestem.

 

Tego dnia siwa miała wyjątkowo  dość siedzenia bezczynie na opustoszałej polance, prowadząc  jedynie zaciekły monolog dotyczący pogody. Okazało się, ze nawet Stefan miał dość zachowania Candy i ignorował jej uwagi. Dlatego też siwa ruszyła przez las wyciągniętym kłusem, licząc, że choć ruch da jej chwilową ucieczkę od natrętnych myśli. Miarowe uderzenia jej kroków wydawały się wprowadzać w brzmienie puchary konwalii. Delikatne dzyń, dzyń niosło się przez puszczę przyjaźnie podźwiękując w uszach klaczy.  Owa srebrzysta melodia wywołała w klaczy rozluźniające parsknięcie. Siwa po prostu potrzebowała ruchu, nigdy nie była typem istoty, która umiała wysiedzieć zbyt długo w jednym miejscu. Cóż, taką miała prace… Nie umiała żyć bez przygód i właśnie miała dostać dokładnie to o co prosiła.

 

Dzyń, dzyń delikatny, srebrzysty dźwięk stawał się co raz donośniejszy. Candy ruszyła wesoło w jego kierunku pozwalając swej wyobraźni na chwile szaleństwa,.  W jej głowie pojawiła się wizja polany obrośniętej dzwonkami o słodkim zapachu. Musiały być niewyobrażalnie wysokie, sięgające może nawet jej podbrzusza, by wydawać z siebie tak donośny dźwięk. Owe mocne, kryształowe puchary i łodygi, błyszczące w wieczornym słońcu niczym odlane ze złota. Klacz zmrużyła nieco oczy, by ochronić je przed światłem i przeszła w miękki galop.

 

Dzyń, dzyń… I coś jeszcze. Coś co siwa usłyszała dopiero teraz, gdy drzewa zaczynały się przerzedzać by już niedługo ustąpić miejsca powitej kwiatami polanie. Coś co przypominało dziwek zaklętego fletu, zrobionego z łodygi jakiejś dzikiej trawy. Może spotka jakąś wesołą grupkę muzykantów? Nadstawiła ucha chcąc wychwycić więcej owej ujmującej melodii i wtedy zdała sobie sprawę, że muzyka owego fletu wcale nie jest bajeczna, bardziej mroczna, spowita żalem i brakiem nadziei.

 

Dzyń, dzyń. To nie był flet i siwa była już tego absolutnie pewna gdy cwałem wpadła na polanę. To co z nim pomyliła było płaczem przykutego do ziemi młodego wilka. Oh, jakże głupią marzycielką potrafiła być Candy. To co jeszcze przed chwilą uznała za olbrzymie kwiaty, było sidłami w które wpadł ów znajomy osobnik. A dzwonki właśnie uświadamiały komuś, kto je nastawił, że polowanie się udało.

 

   - D’Arvit, Pete! -  Siwa przeklęła pod nosem podbiegająca do zapłakanej postaci, która nie zauważyła jej, aż do ostatniej chwili. - Czy ty naprawdę nie możesz na siebie uważać?

 

   - Kim jesteś? – Wysapał z siebie młody wilk. Zajęło mu chwilę by przez zapuchnięte ślepia rozpoznać postać szpiega, który niedawno nawiedził jego stado. - Zostaw mnie Widmo! To Ty nawiedziłaś nasze stado! Sprowadziłaś na nas klątwę! - Wysapał, jednak ból w złapanej przez pułapkę łapie powstrzymał go od większej ilości oskarżeń.

 

Oh, jakże zdziwiła się Candy słysząc jego słowa. Pomimo powagi sytuacji nie mogła powstrzymać krótkiego uśmiechu.

 

 - „Widmo”?-  Rzuciła w rozbawieniu unosząc jedną brew. – Widmo, to zostałoby z Ciebie gdybym nie dała się złapać Tobie i Twoim koleżkom. I tyle samo zostanie teraz, jeśli nie pozwolisz mi się stąd wyciągnąć. No dalej, pomóż mi.” Mruknęła napierając łbem na jedną połowę wnyków. Wilczek spróbował kilkukrotnie ruszyć nogą, jednak próba wyzwolenia skończyła się tylko na poszerzeniu jego rany. Młodzik zapłakał jeszcze głośniej niż wcześniej, natomiast siwa westchnęła ciężko. Cień oburzenia, który towarzyszył jej jeszcze przed chwilą kompletnie przeminął.

 

Czas, im nie sprzyjał i wiedzieli o tym aż zbyt dobrze.

 

Dzyń, dzyń…. Tym razem odezwały się dzwonki rynsztunku, osobnika, który założył wnyki.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

©Technologia blogger. Credits
Współpraca