Pora roku: Lato
Temperatura: 27 C℃
Nowi mieszkańcy: Salvatore
Stan Betelgezy: Nie wybuchła.

Widzisz przed sobą leśną ścieżkę, wyścieloną ściółką. Przez nią przebijają się fantazyjne kwiaty, o rożnych barwach i towarzyszą Ci w podróży.
Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej...

NOWINKI

Gratulacje Scyciu! Twoje miejsce zostało dodane do oficjalne mapy HOFS.

Stado Herd of Forest Spirits. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... Wstąp do świata fantasy. Blog RPG Play By Comment PBC

Łapki


„Bo tak już jest, że drogo płaci 

Ten, który wybrał nic nie tracić.”

Czeslaw Spiewa – „W Sam Raz” 


Candzia leżała zatroskana na opustoszałej polanie. Jej liliowe ślepia były dziwnie niewyraźne i nawet grzywka jej opadła w akcie bezradności.

Tak, już zupełnie nie wiedziała co robić. Bez Niej to wszystko traciło sens.


Przerywnik

…po godzinnej ciszy na polanie…


[10:00:40 PM] <Caandy> pograjmyw lapki o.o

[10:01:05 PM] * Scytthe wyciąga łapki, trzymając je w powietrzu*

[10:01:15 PM] * Scytthe robi też głupią minę* xD

[10:01:47 PM] * Caandy wyciaga przednie kopyta i lubudu na zad*

[10:01:58 PM] * Scytthe szczerz*

[10:02:31 PM] <Caandy> Ok, gramy *Wyciaga kopytka i zaczyna cos nimi przebierac*

[10:03:08 PM] * Scytthe zaczęła przebierać tak samo jak Siwa* 


Siwa westchnęła głęboko. Tak nie mogło być… Tak nie mogło być. Powtarzała to sobie w kółko niczym idiotyczna mantrę. Było to prawdą.

Stado nie mogło funkcjonować bez Tej jednej osoby, bez Niej tak naprawdę nie było nikogo.

I wtedy Siwa zaczęła płakusiaą. Bo tak naprawdę nie mogła nic innego zrobić…. Nawet teleportacja lodówka do Niej odpadała, bo nie znała nawet województwa.

Siedziała sama na polanie i płakusiała. A Jej nie było.


Przerywnik 2


[10:03:49 PM] <Caandy> em… nie pamitam wierszyku. *facepalm*

[10:04:01 PM] <Caandy> *facehoove

[10:04:22 PM] <Scytthe> Wpadła bomba do piwnicuy… a nie, to nie to! 

[10:05:14 PM]  *Caandy smieje sie jak na wariata przystalo*

[10:05:33 PM] <Caandy> Pani Zo-zo-zo pani Sa-fa-ri!

[10:05:44 PM] <Caandy> Pani Zo, pani -Ri

[10:05:53 PM] <Caandy> Pani Safari mi sie sni

[10:06:37 PM] *Caandy improwizuje dalej*


Płakusiała długo, chyba nawet kilka dni, zanim odwodniła się do tego stopnia, że Stefan wyglądał przy niej jak Amerykański fanboy hamburgerów, a nie Sosna o figurze modela…

I potem przestała. Tak o, nagle. W jej wielkim łbie, pojawił się bowiem pomysł.

„Jeżeli Ona, się nie pojawia… To na Nią zapoluje!”

Stefan nachylił się nieco, by usłyszeć lepiej co tez Candzia ma w planie.

Przyciszonymi glosami wyjaśnili sobie plan.

„Stefan ty kopiesz!” Wyjaśniła siwa obejmując przywództwo.

Jego mina powiedziała jej jednak wszystko, więc zrezygnowana zabrała od Sosny szpadel i zaczęła kopać.

I kopała.

Kopała.

kopała.

Aż w końcu dół był tak głęboki, ze Stefan ledwo ją z niego wyciągnął.

I wtedy razem obłożyli dół sieciami.

I gałęziami….

I Candy poświeciła się nawet do tego stopnia, ze zamaskowała nawet dziurę błotkiem.

I gdy wszystko było gotowe, Stefan podał jej wielką poduszkę z błyszczącym napisem:

Dla Pirit – Tron Królowej

Przybili sobie piątkę i ukryli by obserwować okolice…

Teraz, musiała tylko się pojawić, usiąść, a wtedy…. Będzie ich, już na zawsze.

Tak, nastał czas okrutnej zdrady.

Tak, nastał czas polowania na własnego przywódcę.


Przerywnik 3


[10:06:49 PM] <Caandy> A ten sen, sen, sen

[10:06:51 PM] *Scytthe jebła na trawę.. leży i kwiczy.*

[10:07:27 PM] <Caandy> Jest o…. *mysli nad rymem*

[10:08:18 PM] <Caandy> Ten…. tego

[10:08:34 PM] <Caandy> Jest o cmach, jest o lwach i kotach i o pchlach!

[10:08:43 PM] <Scytthe> i gołebiach![1]

[10:08:53 PM] <Caandy> A te pchly, pchly, pchly

[10:09:00 PM] <Caandy> Gryza lwy, lwy, lwy!

[10:09:30 PM] <Caandy> Gryza lwy, gryza Scy a Puszkin[2] ucieka przed golabiami~!

[10:09:34 PM] <Scytthe> [ o matko xD ]

[10:09:44 PM] <Scytthe> [na gazetke to! ][3]

[10:09:51 PM] *Caandy omsknelo sie kopytko i grzmotknela Scy w czache*

[10:10:07 PM] <Caandy> [wlasnie o tym mowie.! az surczow[4] dostalam]

[10:10:26 PM] * Scytthe odrzuciło daaleko do tyłu, a ona sama wstała, chwiejąc się jak pijana* [ nie mam weny no D: ]


Przypisy.

[1] Candy boi sie gołębi, a Scytthe myśli, ze to śmieszne! Okrutnica! D:

[2] Bliźniaczka Candy mieszkająca w  Leningradzie.

[3] Beznadziejnie głupi komentarz…. Przecież my nie mamy gazetki bo nie ma Jej.

[4] Surcze to takie poważne zaburzenia wizji… Wszystko jest tenczowe.

________________________________

Pirit, wróć!

Ja zwariuje bez Ciebie….

Albo chociaż podaj mi swoje gg, daj jakoś znać jak będziesz na chacie.

Musimy porozmawiać.

I przepraszam resztę żyjących członków stada za zdradę stanu.

Strzeżcie się wydrzej grypy!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

©Technologia blogger. Credits
Współpraca