Pora roku: Lato
Temperatura: 27 C℃
Nowi mieszkańcy: Salvatore
Stan Betelgezy: Nie wybuchła.

Widzisz przed sobą leśną ścieżkę, wyścieloną ściółką. Przez nią przebijają się fantazyjne kwiaty, o rożnych barwach i towarzyszą Ci w podróży.
Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej...

NOWINKI

Gratulacje Scyciu! Twoje miejsce zostało dodane do oficjalne mapy HOFS.

Stado Herd of Forest Spirits. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... Wstąp do świata fantasy. Blog RPG Play By Comment PBC

Przekora, pokora i pakora, cz. 1


        

              Pustka. Ciemność. Zupełny brak bodźców. Nicość. 

        Stan niezwykły dla istoty przyzwyczajonej do przetwarzania w każdej sekundzie terabajtów danych, napływających niestrudzenie z bardzo rozległych połaci grzybni. Stan trwający już zdecydowanie za długo, nawet jeśli minęła tylko minuta. Równie dobrze mogły minąć eony, Lumino nie robiło to różnicy.  W jego umyśle szalał cyklon rozpaczy, co chwilę zderzający się z tornadem furii. Niczym narkoman na potwornym głodzie, tęsknił do swojego najukochańszego narkotyku – bodźców. Nigdy wcześniej nie zabrakło mu ich choćby na moment, nie przypuszczał nawet, że może istnieć stan, w którym nie występują. A teraz całym sobą tęsknił do odczuć doświadczanych podczas wchłaniania cząsteczek wody w swe tkanki, podczas wyciągania grzybni w stronę światła i formowania z niej nowego owocnika, podczas entuzjastycznego gestykulowania w stronę przyjaciół... O tak, bardzo tęsknił też za komunikacją, zarówno tą chemiczną, służącą do porozumiewania z drobnymi mieszkańcami gleby oraz właścicielami korzeni, jak i tą nieco bardziej zaawansowaną, pozwalającą mu od niedawna (w skali jego długiego życia) wymieniać się myślami z gromadą magicznych istot, które zwykł traktować jak rodzinę. Teraz był od nich odcięty, tak jak i zresztą od swojego ciała. Nie czuł nic, nawet najmniejszej strzępki, nawet owocniczka, nawet światła promyczka. Został sam na sam ze swym umysłem. „No niezły prezent na święta sobie zrobiłem...” – mogłoby się w nim pojawić, gdyby nie był akurat zajęty swoją burzą.




Ciąg dalszy nastąpi...

1 komentarz:

  1. (Gdybym wiedziała, że opowiadania świąteczne zamienią się w horrory to zmieniłabym nieco osiągnięcia... xD
    Rety... Będę teraz w napięciu czekać na kolejną część przygód Lumino, żeby dowiedzieć się jak (lub czy w ogóle!) uda mu się wyrwać z tej strasznej apatii.
    Bardzo ładnie piszesz, Lumi <3)

    OdpowiedzUsuń

©Technologia blogger. Credits
Współpraca