Spoglądając na Keylin skinąłem łbem w stronę zbiorowiska. Mimowolnie na mym pysku pojawił się subtelny lecz ciepły uśmiech. Wadera przyspieszyła kroku nabierajac odrobine więcej powietrza w płuca by przemówić, lecz starania Samicy spełzły na niczym gdyż szybko rozeszły się szepty o moim przybyciu... Przechodząc obok Key trąciłem zadem Jej bok puszczając żartobliwie oczko by podziękować za starania które wkłada niczym przywódca. Przy samym wejściu do groty przywitał mnie Ojciec który wydawał się nadwyraz poważny. Podchodząc bliżej do Samca położyłem kufę na jego masywnym, rozbudowanym karku. ~Gratu.... -Nie mając chwili na dokończenie swoich wywodów poczułem jak Basior ułożył swoją łapę na moim grzbiecie i przyciągnął do siebie. Keylin będąc w nielichym szoku przekrzywiła delikatnie łeb bacznie nas obserwując oczywiście z szyderczym uśmieszkiem. Czarny jak noc basior ściągając ze mnie łapę i wskazał łbem Ami która wypoczywała w najjaśniejszym miejscu groty. ~Keylin dziecko... -Mruknął pod nosem Sullivan. ~Chciałbym prosić Ciebie o małą przysługę. -Zwróciłem cielsko w stronę miejsca gdzie leżała biała jak chmura na niebie w letnie popołudnie Wadera, podszedłem i należytym szacunkiem obniżyłem łeb i dotknąłem swym nosem nosa Matki ~Witaj. -Szepnąłem ciepłym tonem głosu. Biała wilczyca odwzajemniła się jeszcze cieplejszym matczynym uśmiechem. Odsunęła łapy od brzucha ukazując dwa szczeniaki które czując odrobine chłodniejsze powietrze od ciepłego futra Matki przeciągnęły się ziewając. ~Ten czarny z białym podbrzuszem i znamieniem na szyi to Sligar... a ten. -Wskazała na całkowicie białego szczeniaka który zwrócony był w moja stronę z lekko wyciągniętym językiem, był niezwykle ruchliwy. Stawiając prawą łapę blisko malca zauważyłem pewien detal.. miał takie samo znamię w krztałcie rany szarpanej jak... ja. ~Nazwijmy go Kiba. -Unosząc wzrok na Waderę widziałem zadumę i wolno rysujący się uśmiech. ~A co z.. ~Może dziecię kwiatu? -Nieśmiały głos Keylin rozniósł się po grocie gdy Wadera pomału podeszła i zatrzymała się u mego boku. ~Keylin jesteś nieocenioną pomocą dla Nas i oczywiście niech tak zostanie, Dziękuje Ci. -Biała Wadera uniosła się lekko i otarła kufą o pysk Keylin której radość ukazała się od strony machającego na boki ogona.. ~Młodzi czas byście i Wy pomyśleli o szczeniakach. -Keylin niespodziewając się takiej sugesti od strony Przywódczyni watahy skuliła uszy krzyżując przednie łapy, była okropnie zakłopotana, obserwując jej nietypowe zachowanie muszę przyznać, że nawet czerpałem z tego dziwną satysfakcję. Uśmiechając się do Matki zaszedłem drogę Key która odpowiednio odczytując sytuacje zwróciła się szybko w stronę wyjścia i razem wybiegliśmy na polane by tam dać upust emocjom.
Minęło już kilka tygodni odkąd na świat przyszli moi bracia, większość swojego wolnego czasu spędzałem z Kibą, starałem się zapewnić mu to czego sam zbyt wiele nie miałem. Dawałem mu mnóstwo uwagi, tłumaczyłem jak działa świat i przedewszystkim, że musi przestrzegać zasad i pamiętać że rodzina i przyjaciele są w życiu najważniejsi.
Pewnej nocy obudził nas dziwny hałas... wycie z oddali i trzaski łamanych gałęzi zauważyłem nadbiegającą Keylin która opowiedziała na szybko co się dzieje. Powiedziałem by czym prędzej zebrała skrytobójców i ukryli się w strategicznych miejscach a ja ruszyłem przygotować watahę na pierwszy atak.. Stanąwszy na czele wojowników ruszyłem przed siebie przedzierając się przez kilku przeciwników, zaatakowałem najbardziej oddalonego powalając go na ziemie i wbijając kły w tętnice szyjna, rozglądając się dookoła widziałem tylko smierć, ból i cierpienie. Odrywając pysk od martwego Basiora zaatakowałem kolejnego uderzając go łapą w pysk, ciosy były dokładne i mierzone tak by wywołać jak najwiecej szkód. Błądząc w tym chaosie przypomniałem sobie o rodzeństwie, niewiele myśląc ruszyłem ile sił w łapach do groty przy której mój Ojciec dzielnie odpierał wrogów, widząc mnie warknął głośno ~Salvatore ratuj swoich braci.. AAAaaaa.. -Widząc jak potężny Basior zostaje powalony przez kilku wrogów którzy wbijają kły gdzie popadnie... rozszarpują.. Poczułem się jakby to zabijali cząstkę mnie, jeżąc sierść na karku rozbieglem się i z impetem wpadłem w zgromadzone wilki przetrącając karki dwum z nich a samemu sobie wybiłem bark co skutecznie ograniczyło możliwość poruszania się. Keylin wraz z kilkoma wilkami skutecznie wyprowadzili atak oczyszczając pobliskie pobojowisko z napastników. Widząc ciało Ojca zamarłem, zaczęły trząść się łapy a kły same zacisnęły się w gniewie... Nie miałem pojęcia kto za tym stoi, ale wiedziałem, że po kres swoich dni będę szukał osobnika odpowiedzialnego za tą stratę. Zerkając na Key, syknąłem z bólu i ruszyłem w stronę groty, wbiegając do środka chwyciłem Sligara i ułożyłem go sobie na grzbiecie po czym złapałem Białego i wybiegłem szukać schronienia. Powalone drzewa! Niewiele myśląc położyłem młodych na ziemie czekając aż wcisną się w tymczasową kryjówkę. ~Salek a gdzie jest Mama i Tata? -Zapytał łamiącym się głosem. ~Młody wiesz.. czasami kiedy w Twoim życiu pojawi się ktoś wyjątkowy to aby ta postać była bezpieczna jesteś w stanie za Nią oddać życie i właśnie Mama i Tata tak bardzo Was Kochali, że bez zastanowienia oddali własne. -Widziałem jak Młodym zaszkliły sie oczy. ~Hej Młody popatrz na mnie i uważnie posłuchaj, Kocham Was nad życie i nie pozwolę by coś się stało któremu kolwiek z Was. -Dotknąłem nosem każdego z nich, Odczuwam taki sam ból jak wy po stracie rodziców dlatego pora to zakończyć.
C.D.N być może, chyba ze odpocznę to dokończę tą cześć. Pozdrawiam
Pora roku: Jesień Temperatura: -5 do 8 C℃ Nowi mieszkańcy: Salvatore Stan Betelgezy: Nie wybuchła. Widzisz przed sobą leśną ścieżkę, wyścieloną ściółką. Przez nią przebijają się fantazyjne kwiaty, o rożnych barwach i towarzyszą Ci w podróży. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... |
NOWINKI
Zimowy Event czas zacząć! :D
Gratulacje Scyciu! Twoje miejsce zostało dodane do oficjalne mapy HOFS. |
Stado Herd of Forest Spirits. Przed sobą masz obszerną polanę nad którą góruje leciwa Sosna. To Twoja decyzja, Ty decydujesz czy tu zostaniesz, czy pójdziesz dalej... Wstąp do świata fantasy. Blog RPG Play By Comment PBC |
(Bardzo mi się podoba jak opisujesz swoją postać. Jest w tym zachowane wiele zwierzęcych instynktów a jednocześnie wiele w tym emocji. Ja z zaciekawieniem będę wypatrywała kolejnych części historii Salva!)
OdpowiedzUsuń(Bardzo mi miło, że tak spodobała się historia Salva, jeszcze sporo przed nim... pytanie tylko czy dobrego?)
Usuń(Po cichu mam nadzieję, że nie! Trudne historie czyta się najlepiej.)
Usuń